zdj. nr 1
Madera to wyspa wiecznej wiosny. Położony z
dala od Europy fragment Portugalii o niepowtarzalnym uroku – pełen zieleni,
fantastycznych krajobrazów i niepowtarzalnych kulinarnych doznań. Z pełną
świadomością, że poznaliśmy tą kuchnię tylko fragmentarycznie i wybiórczo
podzielę się z wami kilkoma na gorąco pisanymi refleksjami. W wyspiarskim menu
królują oczywiście ryby. Na ich czele miejscowa unikalna espada (zdjęcie nr 1), czyli pałasz atlantycki.
Endemicznie występująca tu ryba, z wyglądu niezbyt sympatyczna (przypomina
grubaśnego węgorza z wielkimi oczami i ostrymi zębiskami) podawana jest tu na
wiele sposobów. Szczególnie chętnie podaje się tu ją z miejscowymi bananami,
które rosną na Maderze na każdym kroku. Trzeba powiedzieć że jest bardzo
smaczna. Nie ma ości, a mięso jest niezwykle delikatne. Mieliśmy okazję próbować
ją w tej wersji razem z zupą (zdjęcie nr
2) którą w karcie dań nazwano „lokalną zupą ziołową z jajkami”. Zupa ta
miała smak zupełnie wyjątkowy. Rzeczywiście był to wywar ziołowy, niezwykle
aromatyczny, trochę pikantny podany z kawałkiem moczącej się w nim bułki i
dwoma jajkami przypominającymi sadzone (były to jajka ugotowane jak te „w
koszulkach"). Smak zupełnie wyjątkowy i godny polecenia. Specjały te znajdzie w niewielkiej
restauracji „Casa de Cha o Fio” urokliwie położonej na wysokim klifie w
zachodniej części wyspy, tuż przy zlokalizowanym tu punkcie widokowym (a widok
stąd naprawdę bajeczny). Spotkacie tu przemiłą obsługę i prawdziwie domową
atmosferę.
Drugim
miejscem, które mogę Wam polecić, tym razem zlokalizowanym tuż przy brzegu
oceanu jest restauracja Marisqueira Cantinho da Madalena w miejscowości Madalena do Mar (zdjęcie nr 3) Zamówiliśmy tam danie,
które opisano w karcie jako ryby lokalne z dnia połowu podane w wersji dla 2-ch
osób. Spodziewaliśmy się mixu grilowanych ryb morskich na wzór wielu innych
podobnych tawern specjalizujących się w daniach pochodzących z mórz i oceanów. (zdjęcie
nr 4). Czekaliśmy na nie zniecierpliwieni, bo przygotowanie trwało dość
długo. Zdziwieni byliśmy bardzo, kiedy na naszym stole pojawił się wreszcie
wielki, chyba 7 litowy garnek ze świeżo przyrządzonymi rybami gotowanymi w
warzywach z dużą ilością ziemniaków. Danie dla dwóch osób okazało się tak
ogromne, że nie daliśmy rady nawet jego połowie. Nie wszystkie lokalne ryby
udało nam się zidentyfikować, ale na pewno był tam tuńczyk, sardynki, espada,
dorada i coś płastugowatego.
Jeśli
traficie na Maderę koniecznie spróbujcie jej przysmaków. Obiad dla dwóch osób
nie jest zbyt drogi – z reguły mieści się w granicach 30 euro. Na pewno się nie
zawiedziecie!
zdj. nr 2
zdj. nr 3
zdj. nr 4