Do Otomina pojechaliśmy w poszukiwaniu jednej z kuchennych
rewolucji Magdy Gessler. Ponieważ pomysł przyszedł nam do głowy w ostatniej
chwili nie zabraliśmy ze sobą dokładnego
adresu, licząc na dobre oznakowanie i reklamę. Położony tuż przy granicy z gdańską
metropolią Otomin to w końcu nieduża wieś. Okazało się, że dobrego oznakowania
zabrakło, za to całkiem przypadkiem znaleźliśmy się przy hotelu, w którym
przeprowadzono inną rewolucję w programie „Piekielny Hotel”. Znaleźliśmy tam
restaurację rybną, której my, miłośnicy tego co pływa nie mogliśmy przepuścić. Lokal
przypominał z zewnątrz dawny sklep gminnej spółdzielni odremontowany i
upiększony. Wewnątrz to samo – trzeba przyznać, że zaaranżowano tą salę ze
smakiem i bardzo konsekwentnie, unikając pomieszania stylów. Gustownie, stylowo
i przestronnie. Miejsc wolnych sporo, ale w końcu byliśmy tam wczesnym
niedzielnym popołudniem. W karcie ciekawy wybór dań z przewagą rybnych – jak to
sugerowała nazwa restauracji. Na przystawkę poprosiliśmy o śledzia po kaszubsku.
Mąż jak zwykle nie przepuścił zupie rybnej (w karcie nazwano ją „kaszubską”), a
ja konserwatywnie poprosiłam o żurek. Na drugie danie ja zamówiłam miks
pierogowy, a mąż smażonego sandacza. Pierwsze zaskoczenie pojawiło się kiedy
przed przystawką zaserwowano nam zupę – ale uznaliśmy, że pewnie chodziło o
podanie jej na ciepło. Zupy podano bardzo ładnie – na estetycznej i ciekawej
zastawie. Co do rybnej, to zacytuję mojego ślubnego: nie wystarczy do
pomidorowej dodać pokrojonego rybnego filetu – kaszubi tak zupy nie robią.
Niesmaczna nie była, ale rybnego smaku zdecydowanie w niej zabrakło. Mój żurek
określiłabym jako poprawny. To samo powiem o pierogach, które były smaczne,
świeże ale nie zachwycające. Sandacz był za to wyśmienity – wysmażony idealnie
z dobrze dobranymi dodatkami. A na deser dostaliśmy w końcu przystawkę -
ogromną porcję śledzia w śmietanie z ziemniakami, które to danie powinno pewnie znaleźć się w karcie wśród dań
głównych. W sumie było nieźle – Restauracja Rybna w Otominie ma potencjał i
widać, że się tam starają. Jedzenie podają świeżo przygotowane i dbają o wybór
ryb. Pewnie tam kiedyś wrócimy.
Recenzja filmu „Superposition” (reżyserka: Karoline Lyngbye)
-
OSTRE CIĘCIA Uciekając od zgiełku Kopenhagi, małżeństwo artystów postanawia
spędzić trochę czasu na odludziu. Wyruszają więc z synkiem i psem do
ukrytego...
0 komentarze:
Prześlij komentarz