Tym
razem nie jest to jednorazowa przygoda kulinarna. W zajeździe tym bywaliśmy już
kilkakrotnie i niemal zawsze wychodziliśmy stąd usatysfakcjonowani i najedzeni.
Jest on usytuowany przy ruchliwej dawnej drodze krajowej nr 1, pomiędzy Gniewem
a Nowem. Jest też dogodnie skomunikowany z Kwidzynem, położonym wprawdzie po
drugiej stronie Wisły, ale niedawno wybudowany,
nowoczesny i przepiękny most łączy nieopodal obydwa jej brzegi. Położony
w urokliwym miejscu na brzegu jeziora Rakowieckiego poza ofertą kulinarną i
noclegową zapewnia także liczne atrakcje z tą lokalizacją związane.
Wystrój
restauracji robi wrażenie nieco chaotycznego. Mieszają się tu akcenty
regionalne z zawieszonym na środku sali motorowerem „Komar” (pamiętacie?), starą grającą szafą w kącie i
adapterem „Bambino” na półce (starsi
pamiętają go na pewno). Wszystko razem tworzy jednak specyficzny klimat, w
którym gość czuje się dobrze.
Specjalnością
„Gniewka” są oczywiście dania ciekawej kuchni kociewskiej, a pośród nich
kociewskie bulwy przyrządzane w oryginalny sposób jako kompozycja pieczonego
ziemniaka i sosów – mięsnych, drobiowych, podrobowych lub rybnych. Ja
najchętniej zamawiam bulwy z kurczakiem, mój mąż z drobiowymi żołądkami –
równie dobrze jednak polecić wam mogę ich wersję ze śledziem w śmietanie. W
karcie znajdziecie zawsze bogaty wybór zup. Ja polecam wam kociewski żurek –
uwierzcie mi, że jest pyszny. Próbowaliśmy też pierogów i nigdy się na nich nie
zawiedliśmy. Propozycją na oryginalny obiad jest „meter kociewski” zestaw mięs
i dodatków serwowany przez kucharza w drewnianym „korycie” i ciekawie
celebrowany przy podaniu. To danie jednak otrzymacie jednak jedynie po
wcześniejszym zamówieniu – odsyłam Was więc na stronę internetową zajazdu. W
weekendy natraficie natomiast na ofertę specjalną – ostatnio była to dziczyzna
pod postacią zrazów z dzika w leśnym sosie, podanych z pęczotto żurawinowym i
soczewicą oraz marynowaną kapustą i tartym burakiem, ale oferta zmienia się
często w zależności od okazji i sezonu.
Personel
„Gniewka” zawsze się stara (choć powiem szczerze, że nie zawsze mu to
wychodzi). Nigdy nie czekaliśmy tu zbyt długo, choć sala jest przeważnie pełna
po brzegi. Nigdy też nie narzekaliśmy na niewłaściwą temperaturę jedzenia. Jeśli więc
będziecie w okolicy albo zastanawiacie się dokąd wybrać się w poszukiwaniu
dobrej kuchni i innych możliwości spędzenia czasu – weźcie to miejsce pod
uwagę.
0 komentarze:
Prześlij komentarz